„Zabawne jest życie - ten tajemniczy układ bezlitosnej logiki dla daremnego celu. Jedyne, na co możesz liczyć, to trochę wiedzy o sobie – to przychodzi za późno – plon nieuleczalnego żalu”
Joseph Conrad, Jądro ciemności
Nan Goldin w zdominowanym przez mężczyzn świecie sztuki lat 70/80 wniosła osobistą, momentami do bólu intymną opowieść ze świata queer pełną wyrzutków społecznych, połamańców życiowych, którzy czasami odnajdują w przyjaźniach bliskość, której nie znaleźli w rodzinnych domach i lokalnych społecznościach. Są jak dzicy, w całym swoim szale życia do bólu prawdziwi.
Po drugiej stronie tej historii jest rodzina Sacklerów. Ci od „leczenia” bólu. To także outsiderzy - oni jednak reprezentują margines marginesów - miliarderów, którzy zbili fortunę tworząc machinę marketingową do sprzedaży oxycontinu - skrajnie uzależniającego opiatu wykorzystywanego do walki z bólem. Budując model biznesowy uderzyli w samo jądro lokalnych społeczności - do promocji i zwiększenia sprzedaży wykorzystali lekarzy i stojący za nimi autorytet. Procent, a może nawet i tylko promil, zarobionych środków następnie inwestowali w artwashing. W największych galeriach i muzeach świata deponowali kupowaną przez siebie sztukę, w zamian za możliwość wykucia ich nazwiska w marmurze tych świątyń.
Pojawiający się w finale filmu powyższy cytat z Jądra ciemności dodaje kolejny wymiar jego czytania. Sacklerowie (jak) biali koloniści, którzy pod płaszczykiem niesienia kaganka oświaty i z wielkimi hasłami na ustach ruszają do krainy dzikich, by bezwzględnie i wyłącznie dla własnego interesu wykorzystać wszystko i wszystkich na swojej drodze i na koniec przezwać zabijanie - leczeniem a zbrodnie - zasługą.
Naprzeciw Sacklerów staje Nan Goldin. Staje na polu świata sztuki, które dobrze zna, choć walczy odmiennymi od fotografii metodami.
Biali koloniści vs dzicy to jeden z wielu (i to wcale nie najważniejszy) wymiarów tego, nagrodzonego Złotym Lwem, filmu Laury Poitars. Jest w nim wiele, wiele więcej.